Wróciłam z całodziennej wycieczki. Pogoda nawet dopisała, pani przewodnik rewelacyjna, wszyscy zdrowi, zadowoleni.
Juniorzy - jak na swoje możliwości - zachowywali się przyzwoicie. Jednym słowem: życie jest piękne.
Pojechał z nami Dziadek jednego z uczniów. Człowiek niezwykłej łagodności, małomówny - ale pomógł mi bardzo, ogarnęliśmy towarzystwo bez problemu.
Przy pożegnaniu oczywiście podziękowałam Dziadkowi, a Dziadek wycelował we mnie paluch i mówi:
- Jak jeszcze ktoś przy mnie powie, że nauczyciele nic nie robią, a pieniądze biorą - dam w mordę.
Zdołałam tylko obiecać, że nie powiem już złego słowa o żadnym nauczycielu, a Dziadek mi przerwał:
- ... a telewizor to normalnie, przez okno.
Zabrał wnuka i poszedł.